Pogoń Szczecin: powrót do średniaka – wnioski po rundzie jesiennej


Podsumowujemy rundę w wykonaniu Pogoni Szczecin

10 grudnia 2024 Pogoń Szczecin: powrót do średniaka – wnioski po rundzie jesiennej
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

„Portowcy” meczem z Koroną zakończyli zmagania ekstraklasowe w roku 2024. Nie było wielkich oczekiwań przed tym sezonem. Problemy, które wybiły po 2 maja, wymusiły na klubie rezygnację z górnolotnych planów i skupiono się na przetrwaniu burzy. Ta drużyna wciąż ma jakościowy zespół, ale zbyt krótki, by powalczyć o czołowe lokaty. Patrząc na ich całościową postawę nie sposób nie zauważyć, że po kilku latach prosperity powrócili do statusu solidnego średniaka PKO BP Ekstraklasy. Oto wnioski po rundzie jesiennej, które wysnuliśmy, oglądając Pogoń Szczecin.


Udostępnij na Udostępnij na

Pogoń Szczecin kończy rundę jesienną z sezonu 2024/2025 PKO BP ekstraklasy na 8. miejscu. Kibice nie mają prawa być rozczarowani wynikami, bo one idealnie oddają sytuację drużyny ze Szczecina. Są tam, gdzie powinni być – w środku tabeli. Kilka lat temu wyrwali się z tej przeklętej sfery i liczyli się w walce o najwyższe laury. Teraz mają stratę siedmiu punktów do podium i mało realne widoki na walkę o medale. Na podstawie ich gry w rundzie jesiennej jesteśmy w stanie wyciągnąć pewne wnioski, jaka była Pogoń Szczecin.

Efthymis Koulouris jeśli nie wyjedzie, ma szansę pobić Marcina Robaka

Najlepszy zawodnik szczecińskiego zespołu. Tylko w tej rundzie Grek zdobył 11 goli, dzięki czemu jest współliderem klasyfikacji strzeleckiej PKO BP Ekstraklasy. Bierze ciężar gry, gdy tego potrzeba, a przy okazji oddaje sporo strzałów i to wyjątkowo celnych. Dlatego ma obok Ishaka najwyższe xG w lidze i to on odpowiada za 44% udziałów w dorobku bramkowym drużyny. Mało tego – gdy Grek strzelał, Pogoń nie przegrywała.

Jego znakomita dyspozycja nie uszła uwadze klubów zagranicznych. Jak całkiem niedawno informował Piotr Koźmiński z Goal.pl, Grekiem zainteresowany jest Panathinaikos Ateny. Dla Pogoni to byłby cios, więc jak ktoś nie zaśpiewa za niego co najmniej pięciu baniek euro, to naszym zdaniem powinni każdą niższą ofertę odrzucać z góry.

Adrian Przyborek nie dorósł do dychy na plecach

Przed sezonem ten podobno najzdolniejszy młodzian w kadrze „Portowców” otrzymał koszulkę z numerem 10. Widzieliśmy, co potrafi i rozumieliśmy przekazanie mu tak wymagającego numeru. Niestety na razie on mu nie służy. Adrian gra mało i przede wszystkim przez całą rundę był praktycznie bezproduktywny i bardzo irytujący w swojej grze.

Dlatego bardzo wielu kibiców przyrównuje Adriana do Kacpra Kozłowskiego, który także miał wielki talent, ale głowa mu nie pomagała go pokazać. Jednak w przeciwieństwie do Przyborka, Kacper był pod rygorystycznym nadzorem Kosty Runjaicia, który potrafił ustawić chłopaka do pionu. Natomiast z Adrianem wygląda to gorzej i jeden lepszy mecz w Pucharze Polski tego nie zmieni. Wiemy, że to wciąż młody chłopak, no ale jak komuś dajesz dychę, to oczekujesz od niego znacznie więcej niż to, co dała obecna „dziesiątka”.

Pogoń i wnioski po rundzie: wyjazdy kulą u nogi Portowców

Pogoń Szczecin jesienią była drugim najlepiej punktującym zespołem w lidze. Brzmiałoby to imponująco, gdyby nie fakt, że ekipa z portowego miasta na wyjazdach praktycznie za każdym razem ostro zarzucała kotwicę. Nie chodzi nawet o same porażki, ale też o ich postawę. Ta bowiem była dramatyczna, jak w meczu z Katowicami czy Motorem. Jedyne wyjazdowe zwycięstwo odnieśli przeciwko Lechii, a to nie powód do wypinania klaty po ordery. Nie byli w stanie pokonać beznadziejnej u siebie Korony, ba, nawet w bramkę nie potrafili wcelować!

Jedyne, co ich usprawiedliwia, to siła większości rywali. Niemniej pięć punktów z delegacji na 27 możliwych chluby nie przynoszą. Rozprawialiśmy o tym jakiś czas temu i powtórzymy naszą tezę: nie da się osiągnąć sukcesu bez równego punktowania

Robert Kolendowicz – nie jest źle, ale do zachwytów daleko

Robert Kolendowicz, choć szykowany był do roli pierwszego trenera już od jakiegoś czasu, na pewno musiał czuć zaskoczenie, gdy w połowie sierpnia został mianowany pierwszym trenerem „Dumy Pomorza”. Jego debiut był kapitalny – Pogoń zdominowała Widzew. Do pewnego momentu „Kolenda” cieszył się sporym zaufaniem u kibiców, jednak ostatnie wyniki nieco je naruszyły. Głównym powodem był spadek jakości meczów oraz ich intensywność.

Bywały też takie, w których trener totalnie nie miał pomysłu na grę zespołu, który męczył bułę okrutnie, jak choćby z Radomiakiem. Choć z drugiej strony też trzeba zrozumieć, że pola manewru wielkiego szkoleniowiec nie ma i szyje na tym, co ma.

Jako trener Pogoni poprowadził ją w szesnastu meczach, w których osiągnął średnią 1,71. Ale gdyby odjąć Puchar Polski, wychodzi mu już 1,43. Wśród wszystkich trenerów dałoby mu to 8. lokatę. Czyli mniej więcej tam, gdzie obecnie jest Pogoń.

Pogoń i wnioski po rundzie: energooszczędni Portowcy

Znów wracamy do tego, o czym mówiliśmy przed sezonem. Wyjątkowo krótka ławka powoduje, że trudno trenerowi o duże zmiany w składzie, zwłaszcza gdy piłkarze łapią kontuzję. Wiek zespołu też nie ułatwia mu tego zadania (trzecia najstarsza średnia wiekowa wyjściowej jedenastki [27,3], ale bywały mecze, gdzie podchodziła pod trzydziestkę).

Dlatego „Portowcy” musieli przerzucić się na tryb oszczędzania baterii. Wystarczy choćby przytoczyć mecz z Jagiellonią Białystok, w którym to „Duma Podlasia” mimo faktu, że grała swój mecz w czwartek na Słowenii, to i tak przebiegła o pięć kilometrów więcej od Pogoni. Zgodnie z oficjalnymi statystykami PKO BP Ekstraklasy, szczecinianie są trzecią najmniej biegającą drużyną. Lepiej wyglądają pod kątem sprintów, ale i tak wypadli z czołówki, do której kiedyś należeli.

Na szczęście dla nich mecz piłki nożnej to nie konkurs biegania. Piłkarskie umiejętności pozwalają im na stosunkowo bezbolesne omijanie tego atutu. Niemniej co będzie, gdy dojdziemy do kwietnia, a na przykład przyjdzie zagrać w Pucharze Polski?

Pogoń Szczecin wciąż ma szansę dokończyć niedokończone

Bo to właśnie najważniejszy powód, dla którego sezon znów może okazać się tym wyjątkowym. Podobnie jak rok temu Pogoń Szczecin awansowała już do ćwierćfinału Pucharu Polski, pokonując po dreszczowcu Zagłębie Lubin 4:3. W lidze raczej trudno będzie o nawiązaniu na dłuższą metę walki o TOP 3.

Dlatego widząc, że pozostałe zespoły w Pucharze Polski są zdecydowanie w zasięgu Pogoni (zwłaszcza że jeden z faworytów do końcowego triumfu – Legia lub Jagiellonia – odpadnie w ich bezpośredniej rywalizacji), istnieje duża szansa na to, że mogą dokończyć to, co niedokończone rok temu, jak to określił Kamil Grosicki. Pytanie tylko, czy znów nie rozbudzą nadziei wśród kibiców Pogoni, których rany po 2 maja ciągle się nie zabliźniły. 

Pogoń Szczecin czeka na nowego zarządcę

Temat, którego kibice „Portowców” wyczekują jak manny z nieba. Drugomajowa porażka zamknęła pewien etap historii klubu. Jarosław Mroczek zainwestował w Pogoń masę swojego czasu oraz pieniędzy. Uczynił wiele wspaniałych rzeczy, ale nie był w stanie zwieńczyć swego pomniku ze spiżu krajowym trofeum. Dlatego rozpoczęto poszukiwania nowego właściciela, bogatszego, który tchnie życie w Pogoń.

Jest duża szansa na to, że te marzenia się spełnią. Ponownie odwołamy się do informacji Piotra Koźmińskiego, który w niedzielę szerzej opisał tę sprawę. Zainteresowany kupnem klubu jest kanadyjski milioner Alex Haditaghi, przedsiębiorca działający chociażby w branży nieruchomości.

Miałby współpracować z dobrze znanym mu Tanem Keslerem, tureckim działaczem chociażby w Hull City, gdzie piastował funkcję wiceprezesa. Wg informacji dziennikarza, to właśnie Kesler stanąłby na czele Pogoni jako osoba zarządzająca nowym projektem. Na dzień dobry miałby dorzucić 20 milionów i od zimy rozpocząć ofensywę mającą pomóc zespołowi w powrocie do czołówki. Jeśli to się spełni, to słońce znów może zaświecić na Twardowskiego.

Pogoń wnioski po rundzie: podsumowanie

Jesienna runda Pogoni nie była ani rozczarowująca, ani przesadnie zachwycająca. Była taka, jakiej większość kibiców się spodziewała – czyli że Pogoń Szczecin będzie w okolicach miejsc 6-8. To wciąż jest bardzo jakościowy skład, lecz im głębiej, tym ta jakość drastycznie spada. Za często przydarzały się tej drużynie mecze, w których byli apatyczni i niemrawi z przodu. Niemniej gdyby spełnił się sen o nowym właścicielu, który zainwestowałby pieniądze, to spokojnie mogą powrócić do walki o podium. Na ten jednak moment są tam, skąd niegdyś się wyrwali: w przeklętej sferze miejsc 6-8.

***

Kilka statystyk dotyczących „Portowców” (dane za ekstraklasa.org i transfermarkt.pl):

  • Średnia przebiegniętych kilometrów przez Pogoń wynosiła 109,22 kilometra (trzeci najsłabszy wynik w lidze)
  • Pod względem ofensywy Pogoń była dziewiątą drużyną ligi (25 goli zdobytych), zaś względem defensywy już piątą (21 straconych)
  • Pogoń Szczecin wykorzystała jesienią tylko 22 zawodników, mniej angażował wyłącznie Widzew Łódź (20)
  • Wahan Biczachczjan jest trzecim najczęściej próbującym dryblingu zawodnikiem i drugim pod względem liczby dryblingu na mecz
  • Alexander Gorgon obok Łukasza Wolsztyńskiego i Micka Van Burena jest najlepszym jokerem PKO BP Ekstraklasy (po wejściu z ławki pierwsi dwaj zdobyli trzy gole, a Holender ma tylko dwa, ale dołożył asystę)
Komentarze
Rubens (gość) - 4 dni temu

Bardzo interesujący i retoryczny komentarz. Mi się podoba.

Odpowiedz
Jan Ekwiński - 4 dni temu

Dzięki wielkie 😉. Cieszę się, że się spodobał.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze